48 506 206 092

[email protected]

Female Doctor with Stethoscope Holding Piggy Bank with Bruised Eye and Bandage.

Naturalną konsekwencją wykonywania zawodu lekarza jest ryzyko bycia pozwanym w procesie cywilny w skutek błędu w sztuce, ale często również w wyniku niepowodzenia zabiegu, któremu był poddawany pacjent. W niniejszym artykule chciałbym skupić się nie na przesłankach odpowiedzialności, pojęciu winy w procesie cywilnym czy związku przyczynowo skutkowym, ale na czynnikach które rzutują na wysokość zadośćuczynienia.

W pierwszej kolejności wskazać należy, że zadośćuczynienie stanowi „odszkodowanie” za szkodę niematerialną nazywaną często krzywdą. Odszkodowanie stanowi rekompensatę za wykazaną szkodę materialną – winno ono się równać rzeczywiście poniesionej szkodzie (w przypadku błędów medycznych np. koszty leczenia) jak i utraconej korzyści (dla przykładu wysokość kontraktu pacjenta, którego nie można wykonać z powodu komplikacji wynikających z nieprawidłowego leczenia). Teoretycznie głównym celem zadośćuczynienia jest kompensacja krzywdy. Idąc tym tokiem wysokość zadośćuczynienia powinna być na tyle wysoka, aby pokrzywdzony nie odczuwał na skutek finansowej rekompensaty nie odczuwał negatywnych konsekwencji uszczerbku. Takie podejście nijak ma się do rzeczywistości, albowiem nie ma takiej kwoty, która jest wstanie skompensować amputację niewłaściwej kończyny, czy śmierć osoby najbliższej w wyniku zakażeniem posoczniczą w brudnym szpitalu.

Klasyczna literatura tematu (w szczególności polecam publikacje A. Szpunara) wskazuje, że na wysokość zadośćuczynienia składają się:

  • „rozmiar” krzywdy- wskazuje się, że waga poniesionego uszczerbku wynika ze stopnia cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywności i długotrwałości, nieodwracalnego charakteru następstw nieudanego zabiegu (A. Szpunar, Zadośćuczynienie za szkodę niemajątkową. Bydgoszcz 1999, s. 182);
  • wiek pokrzywdzonego- co do zasady uznaje się, że intensywność cierpień z powodu kalectwa jest większa u osoby młodej,
  • obniżenie poziomu stopy życiowej,
  • rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, etc.
  • poziom winy sprawcy szkody i jego zachowanie po zdarzeniu wywołującym szkodę,
  • skala trwałego uszczerbku na zdrowiu,

Powyższe czynniki mają charakter relatywny – sąd w ramach swobodnego uznania sędziowskiego ustala wysokość zadośćuczynienia, biorąc pod uwagę np. przeciętną stopę życiową społeczeństwa. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że jest to swoista loteria, a wysokość zasądzonej kwoty zależy w dużym stopniu od poglądów osoby orzekającej i możliwości uzasadnienia swojego stanowiska w pisemnych motywach rozstrzygnięcia.

Po stronie powodowej powstaje zatem potrzeba wykazania jak największej krzywdy, celem uzyskania wyższego zadośćuczynienia. W praktyce wygląda to w ten sposób, że prócz wykazania naruszenia zdrowia lub życia wskazuje się na naruszenie innych dóbr osobistych.

Przykładowo, pokrzywdzony przechodził leczenie u stomatologa. Zabieg „nie do końca” się powiódł. Nasz pokrzywdzony w wyniku nieprawidłowo wykonanego zabiegu w pewnym momencie utracił dwa górne przednie zęby. Zakładając, że bohater naszej opowieści nie jest predegustatorem,  recenzentem kulinarnym, lub modelem jako realnie poniesioną szkodę można w zasadzie wskazać jedynie koszty związane z naprawą uzębienia, względnie koszty leczenie i diety.

W takiej sytuacji prócz opisanej powyżej realnie poniesionej szkody, może  dochodzić zadośćuczynienia z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Obecnie w nauce przyjęła się koncepcja tzw. praw podmiotowych osobistych – uprawnień opartych na dobrach osobistych. W ramach tej notki nie ma sensu opisywać szczegółowo tej teorii. Istotne jest to, że uszczerbek na każdym konkretnym dobrze skutkuje odpowiedzialnością.

Wracając do naszego przykładu, strata dwóch „jedynek” to oczywisty uszczerbek na zdrowiu. Odpowiedzialność nie ogranicza się jednak do tego – zadośćuczynienie skutkować może naruszeniem godności (czyt. poczucie własnej wartości). Nasz powód czuł się bowiem gorszy, nie mógł wchodzić w  relacji społeczne ze względu na wykluczenie z powodu swojego oczywistego uszczerbku. Dodatkowo w międzyczasie od naszego klienta odsunęła się jego żona, co – zdaniem naszego klienta – doprowadziło do naruszenia więzi rodzinnej łączącej powoda z jego małżonką. W międzyczasie okazało się, że w trakcie zabiegu w gabinecie część zabiegowa nie była oddzielona od części recepcyjnej. Konsekwencją tego  był fakt że pacjenci, którzy czekali na wykonanie zabiegu w poczekalni widzieli pokrzywdzonego gdy ten cierpiał na fotelu. Na etapie wymiany pism przedprocesowych lekarz postanowił nieco „poprawić i uzupełnić” dokumentację i opóźniał jej wydanie powodowi. Co więcej już w czasie procesu okazało się, że lekarz dokonując zabiegu nie poinformował naszego pacjenta o ryzyku związanym z zabiegiem a zgoda uzyskana na wykonanie czynności leczniczych nie była świadoma w konsekwencji braku wiedzy o skutkach nieudanego zabiegu.

Niniejsze rozważania oczywiście całkowicie pomijają prawnokarny aspekt sprawy. Warto jednak skupić się na konstrukcji roszczenia w takiej sytuacji:

1. odszkodowanie wynikające ze szkody opiewającej na koszt leczenia i restytucji uszkodzonego uzębienia,

2. zadośćuczynienie z tytułu naruszenia następujących dóbr osobistych:

  • godność,
  • więzi rodzinne;

3. zadośćuczynienie o którym mowa w art. 4 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta w związku z naruszeniem następujących praw pacjenta:

  • prawo do wyrażenia świadomej zgody na świadczenie usług medycznych (art. 15 ustawy o prawach pacjenta)- nasz lekarz dentysta nie poinformował naszego pacjenta o ryzyku związanym z przeprowadzanym zabiegiem,
  • prawo do poszanowania intymności i godności pacjenta (art. 20 ustawy); z opisu stanu faktycznego wynika, że wszyscy pacjenci, którzy czekali w poczekalni słyszeli jęki naszego klienta, co oczywiście musiało wywołać u niego poczucie dyskomfortu,
  • pacjent ma również prawo do dokumentacji medycznej (art. 23 ustawy); uprawnienie to nie tylko obejmuje prawo do wglądu i odpisów, ale również zakłada że osoba zobowiązana do prowadzenia tejże dokumentacji będzie to robiła rzetelnie i zgodnie z zasadami wiedzy fachowej; dokumentacja medyczna ma odzwierciedlać stan faktyczny wynikający z przeprowadzanego procesu leczniczego.

Powyższy opis ma charakter krótkiej egzemplifikacji i z pewnością katalog ten można by było jeszcze poszerzyć. Oczywiście wskazane naruszenia nie będą multiplikować zasądzonego roszczenia, ale z pewnością będą miały realny wpływ na jego wysokość.

Sąd w ramach przedstawionego stanu faktycznego nie może pominąć kwestii innych naruszeń aniżeli te związane ze  „zwykłym” naruszeniem dóbr osobistych, tym bardziej że ustawa o prawach pacjenta przyznaje w art. 4 ust. 1 wprost podstawę do żądania, niezależnie od innych naruszeń, zadośćuczynienia za naruszenia praw pacjenta. Poszerzenie materialnoprawnej podstawy roszczenia daje nadto wydatne pole do popisu na etapie wniesienia apelacji od wyroku.

Zupełnie innym tematem jest problem dowodzenia w takich procesach, a także obrony przed nieuzasadnionymi roszczeniami. Jest to jednak materia na dalsze artykuły…

Data dodania: 22/11/2016
Autor: Piotr Rudnicki

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *